czwartek, 28 lutego 2013

Mucha

Jak co roku, zanim na tym naszym biegunie północnym* zakwitną jakiekolwiek kwiaty, nadchodzącą wiosnę zwiastują pierwsze....muchy!
Można się zawieść na pogodzie, ale na muchach - nigdy! Niech no tylko wyjdzie choćby jeden ciepły promyk i przez chwilę poogrzewa ziemię, a zaraz jakaś bzycząca poczwara się pojawi. To jedyna sytuacja kiedy widok, a właściwie dźwięk muchy, nie tylko mi nie przeszkadza, ale wręcz cieszy. :)
Tak też było dziś: połowa naszego mieszkania kąpała się w pięknym przedpołudniowym słońcu i nagle zza firanki usłyszałam ...cudowne bzyczenie, żeby nie powiedzieć bzykanie... :)
Ucieszyłam się strasznie, bo te musze harce na oknie zapowiadają szybkie nadejście zielonej panienki. :)
Ktoś, kto wymyślił, że skowronek i takie tam inne duperele to zwiastuny wiosny, zapomniał chyba o muchach! :)  




* Pochodzę z centralnej Polski, a tu przeflancowałam się dobrowolnie, idąc jak po sznurku do swojego Ukochanego - Pana Menża obecnego :). Gdy wyprowadzałam się z domu rodzinnego, mój tata pokonany i zrozpaczony, że jego ukochana córunia opuszcza gniazdo,  spróbował jeszcze zawalczyć ostatnim argumentem: "Dziecko, przecież tam już nic nie ma - tylko Kaliningrad!" :) Nie dotarło - dziecię wyjechało pozostawiając za sobą jedynie smugę siwego dymu, ale od tamtej pory w naszej rodzinie ten greps "chodzi" zawsze wtedy, gdy chcemy określić totalne zadupie - nie ujmując nic Kaliningradowi, oczywiście... :) 

2 komentarze:

  1. Podziwiam Lidko potęgę miłości.
    ***
    Mówisz,że muchy już się obudziły?....
    Hm... A u nas jeszcze śpią. Albo ja jakaś ślepa i głucha jestem?
    ***
    Serdeczności o poranku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Dorotko - miłość to siła napędowa większości naszych działań. Pytanie, która Cię tak zadziwiła - ta moja czy tatusiowa? :)))

    Co do much, to widziałam już dwa egzemplarze i... biedronkę! Wiosna jest już za płotem :)

    Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń