niedziela, 17 lutego 2013

Zemsta...?

Dziś mieliśmy jechać z A. do kina - pisałam o tym we wczorajszym poście. Niestety, nie przewidzieliśmy jednego drobnego szczegółu - teściowie też zaplanowali sobie rozrywkowy weekend. Przegraliśmy w przedbiegach, bo to my byliśmy w potrzebie, a nie oni. :) Nie pozostało nam nic innego jak usiąść na tyłkach zamiast wzruszać się na "Nieulotnych". :)

Kto siedział, to siedział... Dziś moja kochana rodzinka przegięła pałę albo jak kto woli: gumka napięła się i pękła - dostały w nos 3 osoby:
Mąż, który nie był zbyt zadowolony, że zaburzyłam mu jego precyzyjny sobotni plan próbując go ze słodkim uśmiechem wykopać z dziećmi na spacer i owe dzieci, które potrzebują czasem dziesięciokrotnego (no, może o 6 się pomyliłam :D) powtórzenia, by spełnić prośbę, którą artykułuje matka. Krócej rzecz ujmując wkurwili mnie!  "Póójdę, ale mogłaś powiedzieć mi o tym wcześniej, nie lubię gdy w taki sposób organizujesz mi czas" - kurde, nie kazałam iść natychmiast! Kiedy miałam uprzedzać - nad ranem???

Mąż był ciężko zdziwiony, że to jednak nie on pójdzie na rzeczony spacer, bo mam w nosie jego łaskę. Zrobił wielkie oczy, gdy zobaczył mnie ubraną do wyjścia : "To ja nie idę? Mogłaś mi o tym powiedzieć wcześniej..." - Kurrrwa, zaciął się czy co???! Może to wpływ pogody, bo nigdy wcześniej tak nie miał, a może to mnie się dziś postrzeganie mieniło??? Może mam jak koleżanka mojej mamy, która po 20 latach małżeństwa z zaskoczeniem stwierdziła, że jej mąż to nie wysoki niebieskooki brunet, lecz rudy łysawy gość 150 cm w kapeluszu i w dodatku pękaty. :) :) :)
Potem pan mąż skakał na dwóch łapkach i zalotnie zaglądał mi w oczy, ale, mimo, że nienawidzę się gniewać i tak naprawdę nie umiem, to jednak spływały po mnie jego umizgi - nadal trzymała mnie złość za tę "organizację czasu".

Panienki też głupio się uśmiechały patrząc mi w oczy i tarzając się w majtkach i koszulkach podczas gdy ja stałam w pełnym umundurowaniu przy drzwiach. No i przesadzili! Wyszłam sobie sama. Rzuciłam tylko, że jeszcze nie wiem gdzie idę i kiedy wrócę.
Wsiadłam do auta i pojechałam sobie do stolicy naszego pięknego województwa. Jechałam i improwizowałam. Przyjaciółka, którą chciałam wyciągnąć na ploty akurat dziś miała rodzinny spęd. Do drugiej, do lokalu iść nie bardzo mogłam, bo pod kurtką miałam strój pod tytułem "wyszłam tak jak stałam", więc był to "przydomowy" sweterek, który niekoniecznie nadawał się do spędzania czasu w fajnym lokalu... W ostateczności postanowiłam, że wpadnę do galerii po jakąś bluzkę i polecę do Ewki, ale okazało się, że plany szybko ewoluowały - stwierdziłam, że sama zaliczę sobie "Nieulotne". Już stałam w kolejce po bilet, już byłam czwarta, gdy stwierdziłam, że inaczej poprawię sobie humor. 
Nic specjalnego - żadne wielkie fajerwerki, jednak chyba większość kobiet od czasu do czasu je lubi - ZAKUPY. Tak, tylko zakupy i aż zakupy! Nie byłam na nich od świąt, bo przecież, idiotka, zawsze stawiam na pierwszym miejscu potrzeby wszystkich wokół, tylko nie swoje. 
W akcie zemsty kupiłam 4 torby ciuchów! Dla siebie 3 i 1 dla tych małych wrednych dziewuszek, które utrzymują, że są moje. :) 
Potem przyszła kolej na skorupy do domu - kremowe zaczątki nowej zastawy ostatecznie mnie "dosłodziły" i poczułam się na tyle silna, by wracać do gniazda.

Chyba sobie towarzystwo zrobiło zbiorowy rachunek sumienia, bo gdy przyszłam, dzieci rzuciły się z przeprosinami.  Pan mąż minę miał nietęgą i siedział ze wzrokiem wlepionym w monitor. Chyba nawet wiem dlaczego: swoim wyjściem tak skutecznie zorganizowałam mu czas, że aż zamknęli siłownię, na którą miał zamiar pójść. :) (uprzedził mnie o tym dostatecznie wcześnie, bo rano) :) :) 
NO I BARRRDZO DOBRZE!!! :D :D :D 

9 komentarzy:

  1. Lidka! Brawo! Brawo! Brawo!
    Kobieta też człowiek! Sama do siebie często mówię tę kwestię.
    PS.
    A te kody długo jeszcze trzeba będzie wpisywać?
    Proszę!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Dorotko :)
      Masz rację, czasem trzeba walnąć pięścią w stół albo w drzwi jak kto woli. :) Co do człowieczeństwa, to zamierzam się rozbestwić z wiosną - tegoroczna zima nie jest dla nas byt łaskawa ze względu na częste choroby i choróbki dziewczyn - siłą rzeczy więc smycz mi się skróciła. Jak tylko wirusy się przewalą ostatecznie, wówczas zamierzam zerwać się z łańcucha. :)

      Kochana, o jakie kody Ci "sie rozchodzi"? Ja nic o nich nie wiem. Być może mam jakieś cholerstwo uaktywnione bez mojej wiedzy i woli...? Sprawdzę i jeśli zdołam "zniese" :)

      Pozdrowionka

      Usuń
    2. Chyba zlikwidowałam "pismo obrazkowe" - ode mnie nie żąda kodów, więc nie mam pewności czy będzie OK. Gdyby okazało się, że nie zdołałam poprawić, daj znać, please. :)

      Usuń
  2. Fajna kobieta z Ciebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :)
    Wpadnę do Ciebie z rewizytą.
    Podrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój mnie dzisiaj wkurzył.... Ale że u mnie nikt po polsku nie rozumie to k**** leciały an cała wieś.... :D Pozdrawiam kochana !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu kochana masz wielki komfort, bo ja sobie pokurwować nie mogę, choćbym chciała. Jedynie tutaj, na blogu, można tak swobodnie na maksa. :)
      Mam nadzieję, że do dziś Ci przeszło i chłopina wrócił już do łask...? :)
      Buiaki

      Usuń