poniedziałek, 5 listopada 2012

Muzo Natchniuzo, przyjdź... czyli zawiewa pesymizmem...

 Nawet nie pamiętam skąd ta "muza natchniuza"  - pożyczona jeszcze chyba z dzieciństwa, ale nie wiem od kogo...?

Mniejsza o nią, a większa o to, że ostatnio brak mi nastroju do pisania. Pusto we łbie i już. Po części jest to spowodowane tym, że życie nie tyle zwolniło, ile "spowtarzalniało" maksymalnie. Zachrzan jest taki jak zwykle, tyle, ze szablon zrobił się tak nudny, że flaki z olejem to przy tym pikuś. Owszem, dostrzegam nawet w tej powtarzalności sprawy duże, głupie, śmieszne i fantastyczne (ciekawe czy kolejność jest przypadkowa, czy też podyktowana moją nie do końca uświadomioną kondycja psychiczną...? - nie będę się nad tym pochylać, a przynajmniej nie teraz - samo wylezie jak będzie trzeba, a jak nie, to i tak wylezie... :)) 
Fakt pozostaje faktem, że czuję się trochę jak robot zaprogramowany na jeden tryb - nnno, może na dwa tryby - jeden codzienny: przedszkole, szkoła, praca, lekcje i te inne ostatnio znielubione przeze mnie totalnie rzeczy ( z naciskiem na to, że nie "znienawidzone" - być może to kwestia czasu... :)), a drugi odświętny - chorobowy: leki, i full service albo jak kto woli all inclusive - niech to szlag, czyli przynieś,wynieś, pozamiataj lub też padnij-powstań! Tryb drugi od ponad dwóch tygodni funkcjonuje u mnie w przewadze do trybu pierwszego.

Ten wpis nie będzie próbą psychoanalizy i nie ma ambicji, by stać się moim katharsis - gwoli wyjaśnienia: ja też tej ambicji, by się tu oczyszczać, nie mam.
Muszę sobie co nieco poszczekać, żeby całkiem nie zgorzknieć - lepiej wylać trochę żółci, niż się w niej utopić. Nie chcę być marudą, ale takie jesienne smuteczki czasem mnie dopadają. Monotonia i zmęczenie chyba nakręcają te sprężynę, której w sobie nie lubię czuć...
Oj trzeba mi pilnie do SPA albo na najzwyklejsze w świecie ploty z koleżankami - jedno i drugie ostatnio trudno dostępne, bo żal mi zostawiać dziewczynki w środku tygodnia i A., żeby musiał sam ogarniać nasz mały świat na wszystkich jego frontach... Z drugiej jednak strony, kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą d...ę, a ja mam miętkie serce, ale d...pie do twardości trochę brakuje, bo niestety na trening też czasu brak, a jeśli nie brak, to żal, bo zamiast tego do załatwienia jest tyle rzeczy... Na słowa "brak czasu" mój mąż zaraz zareagowałby uwagą, że nie brak mi czasu, tylko przeznaczam go na inne sprawy (myślałby kto cholera, że dobrowolnie tak sobie bimbam i przeznaczam z radością)
Niech to szlag! 
Nie ma lekko, albo jak 3 dni temu powiedziała moja pięcioletnia córka ogrywając w chińczyka starszą siostrę: w Chinach nie ma litości! Ano, nie ma... :)
Z śmiesznych rzeczy, świeżynka z dzisiejszego wieczoru: Młodsza marudziła, że jest zmęczona, bo nie chciało jej się sprzątać zabawek, na co ja zniecierpliwiona powiedziałam: gdybyś wyniosła to auto zamiast leżeć na dywanie i jojczyć, to zyskałabyś dodatkowy czas na grę. Córka mi na to: ja nie jojczę, tylko zgłaszam skargę! :) :) :)
...
A miało być depresyjnie - tak to już jest, że smutki mieszają się z napadami dzikiego śmiechu - "taka lajfa" jak powiedziałaby moja koleżanka z Nju Jorku... :)
Może więc zamiast jojczyć tu w sieci, pójdę zrobić coś przyjemnego...

6 komentarzy:

  1. To mój Młodszy ostatnio nauczył się zakańczać zdania słowami "co, nie?". To pójdziemy do kina, co, nie? Kupisz mi coca-colę, co, nie? Może to nie jest zbyt zabawne, ale w jego ustach mnie to bawi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie to bawi, zwłaszcza, gdy "wykonawca" jest początkujący i widać, że sam się jeszcze tym napawa :)
    Moja Starsza zaczyna od jakiegoś czasu zdania od "jakby co..." Nie mogę się powstrzymać by nie zapytać "jakby CO?" - zawsze się z tego śmieję i trochę ją prześladuję. Ale chodzi o naukę CO NIE? :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka czasem samolubna byc musi, coby ja szlag jasny nie trafil. Idz sobie na klachy kochana, baterie naladuj.... buzka od Grzesznej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, Grzeszna :) Właśnie zaraz zamierzam zorganizować sobie rozrywkowe popołudnia i wieczory a do końca tygodnia. Jak szaleć, to na całego! :)
    Buziaki wielkie.

    OdpowiedzUsuń
  5. 52 year-old Dental Hygienist Modestia Pullin, hailing from Sainte-Genevieve enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Horseback riding. Took a trip to The Four Lifts on the Canal du Centre and drives a Envoy XUV. moj ostatni wpis na blogu

    OdpowiedzUsuń
  6. 45 year old Structural Analysis Engineer Briney Noddle, hailing from Oromocto enjoys watching movies like The End of the Tour and Homebrewing. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Tundra. przeczytac pelne informacje o

    OdpowiedzUsuń