środa, 28 listopada 2012

Zbieranina

Dziś będzie wszystkiego po trochu, bo ostatnio gdy mam ochotę popisać, to mam dylemat: o czym? O wszystkim się nie da, bo czas nie pozwala. Myślę, myślę, a potem stwierdzam, że chyba napiszę jutro, gdy mi się pomysły wyklarują. Efekty są takie, jak widać albo raczej jak nie widać, bo postów brak - właścicielka bloga jak osiołek przy pełnym żłobie nie może się zdecydować, aż wreszcie daje sobie na luz... :)


Wodny pech.
Ostatnio, w ciągu miesiąca nawalają nam najprzeróżniejsze rzeczy związane z wodą: drugi raz zapchała się zmywarka i to tak porządnie (dziś drugi raz), 2 tyg. temu popsuły się (jednocześnie!) 2 baterie: w kuchni i w łazience. Okazało się, że trzeba kupić nowe. Dziś zaczął przeciekać syfon pod wanną, dzięki czemu miałam rano w łazience po kąpieli piękną kałużę, a jakiś miesiąc temu w nowym domu pękł nowiutki i podobno wysokiej jakości, wężyk pod wanną i woda zalała nam sufit w salonie - sufitowi oczywiście trzeba zrobić od nowa "kosmetykę".
Śmieję się tylko z tego, bo to niesamowity zbieg okoliczności, że nie nawala kuchenka, piekarnik, lodówka itp, tylko wszystkie urządzenia "wodne". 

Teraz prokreacja: tydzień temu urodziła mi się śliczna bratanica - cudeńko, które chciałoby się schrupać. Już się nie mogę doczekać, kiedy ją poznam w realu. 

Muszę jeszcze wspomnieć, że moja Młodsza oznajmiła mi w zeszłym tygodniu, że miała WIAGNOZĘ. Pani przedszkolanka przeprowadziła testy i dziecko wypadło doskonale - najbardziej jednak rozwaliła mnie nie sama diagnoza, lecz nazwa, jaką nadał jej Mała. :)
Dziś zapytała męża czy imię Andrzej, to ma z BIRZMOWANIA. :D Jak ja uwielbiam te "przekręty" - szkoda, że jest ich coraz mniej, a te nieliczne Starsza pedantka szybko koryguje i uczy siostrę, jak powinna mówić.

Rozrywek ciąg dalszy: Ostatnio mój mąż i jego dwaj przyjaciele zrobili sobie wypad na piwo - wrócili po 2.00 w nocy. Mój małż przysłał mi sms-a, więc się nie martwiłam, ale moje 2 koleżanki naostrzyły pazury i pokazały chłopakom co o tym myślą. W tym tygodniu idziemy na "zemstę", a chłopcy w domciu z dziećmi. :D Już się nie mogę doczekać.

Jest jeszcze jedna kwestia, ale to już chyba na kolejny post: pełnoletnie dzieci mają same decydować czy rodzice mogą mieć wgląd do ich ocen w szkole - hmm... na ten temat kłapnę cosik następnym razem.

Trochę się tego nazbierało - to tylko takie flesze - gdybym chciała opisać wszystko co ważne i w dodatku dokładnie, musiałabym w pracy ogłosić strajk, a tego mąż-szef chyba nie zniósł.

A, jeszcze jedno - mamy nowy pomysł na firmę - muszę to jeszcze rozkminić od strony logistycznej, ale chyba może być fajnie...

TERAZ TO NAPRAWDĘ KONIEC NA DZIŚ!



2 komentarze:

  1. Oj, dzieje się u ciebie, dzieje! Pozdrawiam i miłego dnia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Dorota:)
    Są takie fale,ale prawda jest tka (teraz zagadam jam Murphy - ten od swojego własnego prawa cha cha), e jak za długo jest spokojnie, to wypatruję wręcz jakichś "urozmaiceń" - niekoniecznie negatywnych - po prostu JAKICHŚ :)
    Jedyne co mogę stwierdzić na pewno, to to, że NIE JEST NUDNO! A to w sumie najważniejsze :)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń